Dostałam od Was kilka pytań o "sukience roboczej". We wtorkowym wywiadzie w TVP Lublin powiedziałam, że rzadko pracuję w sukience. To prawda.
A Wy? Zdarza Wam się pracować w sukience?
"W cywilu" uwielbiam sukienki, ale reportaż to ani czas ani miejsce na sukienkę.
Wtedy dżinsy (mniej oficjalnie) albo inne spodnie (bardziej eleganckie - okazje również).
Ale miało być o sukience. Czasem zakładam, pod warunkiem, że to festyn na równym terenie, a ja nie planuję skakania po drabinie, drzewach, skoków z podestów, przesadzania jak gazela rzędów krzeseł... Albo mniej oficjalne spotkanie, zazwyczaj jakiaś kobieca impreza, ze spokojnym fotografowaniem z poziomu podłogi. Albo sesja "biznesowa" w biurze.
Nigdy na ślubnym plenerze, ślubie (chyba, że jestem również gościem, ale o tym w innym artykule), konferencji, evencie, reportażu na którym ganiam za ludźmi na długich dystansach, czasem w błocie, deszczu, kurzu, zielsku po kolana...
Jeśli już sukienka "robocza" to luźna; ale nie długa i powiewna (łatwo zahaczyć, rozedrzeć, oderwać, wkręcić); nie krótka (ryzykujemy świecenie bielizną - zdarzyło mi się! oczywiście koledzy po fachu dowcipnie zrobili zdjęcie i potem mi je pokazali). Warto to sprawdzić przed lustrem, zanim ją założymy "na robotę". Nie za długa - również dlatego, że cofając się - czy to na stojąco, czy w "przykucnięciu" - bardzo łatwo ją przydepnąć i zaliczyć wywrotkę "na żółwia". Oczywiście nie ma mowy o tym, żeby sukienka była bez rękawów, z wielkim dekoltem. Dotyczy to dekoltu z przodu i tego z tyłu również :).Żadnych detali typu naszywki, kokardki, klamry, szarfy. Zaczepiają się o wszystko i urywają/rozdzierają/odpadają.
Ktoś powie: "nie jesteśmy urzędniczkami w banku", tak, jednak jesteśmy w pracy i to narzuca nam także to co wypada. Chcemy być przeciez traktowane poważnie.
Jeśli już musi to być sukienka bez rękawów żakiet jest obowiązkowy. Nawet jeśli jest gorąco. To żadna wymówka. Żakiet i już :) ewentualnie sweterek, jeśli może/ma być mniej oficjalnie. No i swoboda ruchów nieco większa niż w żakiecie.
Ja wybieram fasony "sukienek roboczych" takie pod szyję, z rękawem minimum 3/4, lekko oversize, koniecznie te z kieszeniami - to moja prawdziwa obsesja - lubię mieć karty i inne zapasowe drobiazgi pod ręką. Kieszenie odpowiednio głębokie, żeby uniknąć wypadania tychże drobiazgów. Warto je przetestować zanim założymy kieckę na zlecenie.
Raz zdarzyło mi się być fotografem na konferencji, na której dress code dotyczył również mnie. Nie powiem, nagimnastykowałam się nieźle w sukience, o fasonie takim jakie miały na sobie siedzące grzecznie panie... Ołówkowa sukienka/spódnica to nie jest ubranie fotografującej kobiety i już.
Zwykle ślub, chrzciny, konferencja bądż inne oficjalne wydarzenie oznaczają roboczy zestaw żakiet plus spodnie, buty na niewysokim obcasie, kolory neutralne, zazwyczaj szarości plus kolor granatowy.
Czekam na Wasze komentarze tutaj, fotografujące dziewczyny :)
I na zdjęcia Waszych roboczych sukienek.