Lato, wakacje.
Plaża, góry, grill u znajomych, spacer po lesie.
Chcecie zrobić zdjęcie i nagle... na wyświetlaczu miga kontrolka przekreślonego akumulatora albo nie daje się wcisnąć migawki. Rzeczony akumulator właśnie dokonał żywota.
Zapomnieliście naładować? Znam to, zdarza się każdemu. Zawodowcowi także, tyle, że rzadziej.
Dlatego jeśli znajomi, którzy zaczynają przygodę z fotografowaniem pytają mnie o to, jaki drugi obiektyw kupić do aparatu zawsze doradzam "weź jeden uniwersalny, a zamiast drugiego dokup zapasowy akumulator".
Czy fotografujecie amatorsko czy zawodowo, drugi akumulator musi być. Co Wam po zapasowym sprzęcie, jeśli zapomnicie o zasilaniu. Warto sobie wyrobić nawyk sprawdzania poziomu naładowana akumulatora. Dobrze jest też wiedzieć ile zdjęć przy 100% pojemności możecie zrobić na jednym akumulatorze. W moim starym aparacie - ok. 960 bez błyskania lampą.
Zatem... wieczorem, w dniu poprzedzającym foty wyciągnijcie sprzęt i sprawdźcie akumulator. Jeśli trzeba i/albo macie miejsce w bagażu - zabierzcie ładowarkę. Gniazdko zazwyczaj się znajdzie...
Taka sytuacja z ostatniej konferencji - prelegent ustawiony, otwiera usta do wywiadu, a pan kamerzysta - stop, zasilanie. Czekam z nieco złośliwymi myślami na ciąg dalszy, żeby udokumentować owo udzielanie wywiadu... pan kamerzysta z kieszeniu wyciąga zapasowy akumulator, przeładowuje z szybkością snajpera i... kręci co trzeba.
Zawodowiec :)
Niech moc będzie z Wami w te wakacje :) a jeśli nie macie jeszcze zapasowego akumulatora, już wiecie co dokupić przed urlopem.
Mieliście taką sytuację jak opisana na początku artykułu...? Śmieszną, straszną, niebezpieczną...? Napiszcie o tym na forum!