... nie o fotografii ale o filmowaniu, bo kamera też ma obiektyw, więc do "obiektywne" pasuje. Jakiś czas temu zacząłem moją przygodę z filmowaniem.
Różne tematy, raz wystawa, raz śpiewające dzieci, ogólnie wydarzenia kulturalne. W tym moim debiucie chciałbym w krótkich, żołnierskich słowach opisać to, co widzę i co mnie do szału doprowadza.
Po kolei. Kręcąc jakikolwiek materiał, spotykam prawie zawsze fotografów. Większość to bardzo sympatyczni ludzie i miło ich widzieć co jakiś czas ale o nich tu nie napiszę. Będzie o fotografach- cwaniaczkach, którzy swoją obecnością potrafią ciśnienie podnieść.
Mam takiego ulubionego typa, parę razy skutecznie mi rozwalał moją robotę. Kamera na statywie, pięknie ustawiona, wypoziomowana a po paru minutach co? Łeb typa w obiektywie bo akurat robi fotę komuś w jakieś tylko logicznej dla niego chwili. Trzymam gardę, chociaż parominutowy przed chwilą nagrany materiał psu w ... poszedł. Nadzieja, że nie wpieprzy mi się drugi raz pozostaje tylko pobożnym życzeniem. Wrócił profesjonalista. Staje tym razem tak, że w obiektywie mam plecy. Dzięki gościu. Szacun. Przy trzecim zwaleniu mojej pracy odsuwam statyw i poziomuję ponownie. To, że ciemno i nie widzę oczka w poziomicy to pikuś. Nowo upatrzone stanowisko wydaje się bezpieczne. Acha, akurat! Jest menda. Kłócił się nie będę, bo impreza kulturalna ale należałoby wyjść na chwilę i dać po ryju. Godzinny materiał z łbem i plecami w roli głównej. Jeszcze tylko typ się odwraca do kogoś znajomego i suszy zęby, jakie to piękne foty porobił. Już się nie mogę doczekać następnej imprezy.
A jak się już rozpisałem, to walnę jeszcze pozdrowienia dla publiczności na imprezach kulturalnych. Do matek najbardziej. I dziadków z babciami... Drodzy moi! Z wami to rozprawiłbym się na paru stronach z wielką radością. Scenka jak poprzednio, statyw, wszystko ustawione i nagle sru, ktoś mi lezie na plecy. Babcia tak jest zajęta wnusiem, który zaraz zaśpiewa i nie zauważyła , że ja tu w pogotowiu czekam na rozpoczęcie akcji. No dobra, może oczy już nie te ale „przepraszam" się należy. A gdzie tam, wnuczek – gwiazda wieczoru obecnej na sali całej 20 osobowej rodziny przecież zaczyna karierę, może nawet w TVN-ie będzie kiedyś... pan go nagra, zdolny chłopiec... ta, już, lecę. Komórka w łapie matki wystarczy, tylko weź jedna z drugą telefon w poziom. A nie! Telefon w pionie, łapa w górę oczywiście przed moją kamerę. O żesz ty w ...To nic, że akurat babcia o coś pyta mamusię, więc mama się odwraca i łapa jej leci na sufit, fajne nagranie będzie. Oskar jak nic. Albo taki motyw: metr ode mnie dwie mamy... nagrywam jakieś tańce a one zaczynają... o tym, że Dżesika już nie ma biegunki ale za to roczny Brajanek wali kloce jak dorosły... a ja nagrywam. Obraz, ale i dźwięk też. Litości. A zwróć uwagę. Spojrzenie puste jakby oglądała prognozę pogody dla Pakistanu. Nie wygrasz.
Tak to w skrócie wygląda z perspektywy kamerzysty. Ci, którzy fotografują, też na pewno doświadczyli podobnych wrażeń. Tak więc mam nadzieję, że nie zostanę wyklęty za ten tekst. No chyba, że przez matkę co kręciła w pionie. Trudno. Z okazji nadchodzącego nowego roku, życzę Wam wszystkim jak najmniej takich typów co lezą w kadr, rozpychających się rodziców i dziadków i dużo pięknych zdjęć!
podesłał do redakcji: Mangure Mangure