Podejrzewam, że oprócz Młodej Pary na weselu – każdy inny też chce być gwiazdą tego wieczoru.
Szczególnie ludzie z tzw. ekipy: fotograf, zespół muzyczny, DJ, kelnerzy, kelnerki, a nawet widoczny pod postacią dań kucharz/ kucharka. Nie będziemy wspominać o wujkach i zawodach w kręceniu piruetów niczym podczas zimowej olimpiady albo ciociach idących w zawody ze srokami.
Wykluczmy więc pozostałych: szefa kuchni/ szafową kuchni, którzy obronią się tylko wtedy, kiedy będą mieli smak, kelnerów i kelnerki niechaj rozbłyskają na kilka sekund podczas fikuśnego podawania dań.
Natomiast dłużej przyjrzyjmy się fotografowi i ekipie grającej.
To na tych relacjach powinno nam najbardziej zależeć.
Oni będą trochę gwiazdorzyć, ale dopuszczalne jest to tylko w pewnego rodzaju minimalizmie.
Zaraz wytłumaczę o co chodzi.
Zarówno fotograf, jak i ekipa grająca takie imprezy traktują jako swego rodzaju reklamę, a gości jako potencjalnych klientów i nie ma się co dziwić. Jednakże z doświadczenia obserwatora i sympatyka „szeptanego marketingu” wiem, że najlepiej o kimś takim świadczą zdjęcia albo muzyczne doznania po imprezie.
Teraz skupmy się na fotografie:
Najlepiej żeby miał podejście do ludzi, ale nie był narzucający się.
Jeśli podoba mu się jakaś kobieta/ mężczyzna, którego chcieliby zaczepić, to niechaj robią to subtelnie, a nie po weselu porównujemy z wielkim smutkiem ilość zdjęć młodej pary i np. druhny/ drużby.
Niech nie pije, nie pali i takie tam, bo to nie jest konkurs na równego kolesia/ kolesiówę (jakby rzekły feministki).
I niechaj oszczędzi sobie zdjęć przy jedzeniu (no chyba, że musi albo ktoś zapozuje) oraz tych, które potem będzie można wykorzystać jako rozwodowe lub prześmiewcze. Goście mają czuć się bezpiecznie, a nie jakby byli kolejnymi ofiarami słabo opłacanych paparazzich.
I na koniec niechaj odnajdzie się w relacji fotograf/ fotografka oraz zespół grający/ DJ. Wtedy wszystkim będzie łatwiej. Bez zbędnej rywalizacji kto „zrobi lepiej” Młodej Parze swymi usługami – oczywiście mając na myśli dobre zdjęcia i muzykę.
I nawet spożywanie wspólnego posiłku przy jednym stoliku oraz spędzenie nocy na usługach innych będzie łatwiejsze do przeżycia.
Z drugiej strony każdej Młodej Parze życzę umiarkowania nie tylko w jedzeniu i piciu, ale również w warunkach stawianych fotografowi/fotografce. To nie cudotwórcy. Chociaż z każdej „potwory” uczynią królewnę czy królewicza, ale na miarę jego królestwa.
Skończmy z tym plastikiem i wszechobecnym Photoshop’em. Tu nie chodzi o „kilogramy” makijażu i „setki” programów komputerowych do obróbki. I tak czas pokaże nasze prawdziwe oblicze. I właśnie to powinien pokazać dobry fotograf/fotografka. A już w szczególności nasze piękno ukryte gdzieś głęboko w okolicach duszy. To będzie ich najlepsze wizytówka i reklama.
Katarzyna Szajewska-Gała