W umowie z fotografem zawyczaj znajduje się termin "obróbka zdjęcia". Co zatem oznacza...?
Jeśli w nawiasie nie ma wyszczególnienia co fotograf miał na myśli oznacza nawet... kadrowanie zdjęcia czy zmianę jego rozmiaru.
Tak naprawdę jako obróbkę my, fotografowie, traktujemy nawet dodanie swojego podpisu na zdjęciu :)
Czytając umowę z fotografem warto wiedzieć, że każda ingerencja w zdjęcie za pomocą programu do jego edycji to już obróbka.
Dalsze zmiany - mocno podstawowe (także zwane obróbką) to: dostosowanie jasności, kontrastu i kolorów. Usuwanie efaktu "czerwonych oczu", wyostrzanie, zamianę na zdjęcie czarno-białe.
Oferowane przez rozbudowane programy do wywoływania plików RAW (NEF) dla zaawansowanych w "te klocki" mają m.in. zmianę temperatury barwowej czy tinty, korekcję obiektywu.
Dalej - po "wywołaniu" - zwykle do jpga - mamy do dyspozcji cały przybornik do retuszu zdjęcia. Ale o tym już innym razem.
Do dyspozycji mamy także: dopasowania, cały szereg filtrów - skraplanie, wyostrzanie, efekty typu rozmycie, dodawanie szumu.
Na koniec kilka formatów zapisu zdjęcia i zmianę trybu (opcje do drukowania "w domu" i dla drukarni), dopasowania.
Tak jak napisałam - sporo możliwości, ale z własnego doświadczenia pamiętam, że na początku tej zabawy łatwo przedobrzyć. Z czasem i szkoleniami przychodzi wyczucie i świadome posługiwanie się cyfrową ciemnią.
Bardzo często słyszę "to się w Photoshopie poprawi" - hmmm... Każdy program graficzny w rękach doświadczonej osoby to potężne narzędzie, ale nie oszukujmy się - z dobrego zdjęcia łatwiej wycisnąć więcej niż z kiepskiego. Przyzwoity materiał to podstawa. Ucząc się robienia reportażu lata temu usłyszałam "podstawą jest dobre zdjęcie". Czasem warto się także zastanowić, czy podchodzić w ogóle do nieudanego zdjęcia, czy warto je "ratować" - czy czas poświęcony na dłubanie w nim nie jest przypadkiem czasem straconym :)
Z doświadczeniem przychodzi także bardziej krytyczne oglądanie własnego materiału - w ułamku sekundy decydujesz czy fota jest warta zachodu czy ląduje w koszu, bo żadna obróbka jej nie pomoże...
Zabrzmi to jak przechwałka, ale co tam - po latach grzebania w materiale wiem już po naciśnięciu migawki co potem muszę zrobić ze zdjęciem. Czasem od razu skasować :)
Ale zazwyczaj tylko wykadrować - no, ale reporterka to łapanie chwili. Jako, że jestem niecierpliwa i efekty pracy lubię mieć zaraz, siedzenie przy postprodukcji ograniczam do minimum - zresztą, jak już wspomniałam, nie taka jest idea reportażu.
Tyle o "obróbce" według fotografa i jego umowy :)
Co innego oznacza termin "retusz", ale o tym w innym artykule... Śledzcie nas na FB :)