Do tej pory robiłaś zdjęcia dla przyjemności, rozdawałaś je, ludzie się zachwycali i to było Twoje honorarium.
Kiedy przychodzi "ten" moment kiedy po raz pierwszy zapytają Cię ile kosztują twoje zdjęcia... :) Myślisz w pierwszej chwili w popłochu: "Ktoś chce mi płacić za zdjęcia, a ja nie wiem jak to wycenić" albo "Czy jestem na tyle dobra, że mogę wziąć za to pieniądze?"
Pierwsze honorarium zwykle jest symboliczne, ale jak smakuje! :) Potem przychodzą kolejne płatne zlecenia i być może zdecydujesz się na własną działalność gospodarczą... Łatwo nie jest, bycie "wolnym strzelcem" to nie bułka z masłem.
A jednak warto! Sama nie wyobrażam sobie powrotu do biura na karne odsiadywanie "dupogodzin" :)
Ale miało być o honorariach. Na początku nie myślisz nawet o umowach. Pierwszy Klient, który chce podpisać umowę i - lekki popłoch - polecam wtedy poprosić, żeby podesłał swoją propozycję. Przeczytać uważnie, a najlepiej pokazać prawnikowi. To nieco kosztuje, na początku zarabiania nie mamy pieniędzy do wyrzucenia, ale - warto je znaleźć, taka umowa posłuży nam lata. Oczywiście nie gwarantuje to, że w razie sporu wyjdziemy z sytuacji obronną ręką, ale są na to większe szanse.
Życie z Klientami nauczyło mnie, że nawet jeśli robię zdjęcia nieodpłatnie, w ramach barteru albo reklamy, piszę umowę, która wyraźnie o tym mówi i zastrzega mi pewne prawa co do publikacji. Życie nauczyło mnie także, że bardziej szanujemy to, za co zapłacimy - nawet symbolicznie; ale... że tak wytłumaczę po babsku, z przymrużeniem oka - buty Loboutina cenimy bardziej niż klapki z targu... Bierzmy to pod uwagę w przypadku rozmów z Klientem :)
Jeśli nie czujecie się w tym mocne, można skorzystać ze szkoleń z negocjacji, większość początkujących, nie tylko zresztą w zawodzie fotografa, ma problem z rozmową o pieniądzach. Szczególnie, że pierwsze "zlecenia" to rodzina lub bliscy znajomi.
Niestety, nierzadko ten problem zostaje - obcy płacą, albo chociaż pytają dla przyzwoitości ile zapłacić, rodzina nawet się nie zająknie. Mają fotografa w rodzinie to korzystają - ciekawe czy dentysta albo stolarz z rodziny też za darmo dla nich pracuje? Wiem, płacimy za "materiały" - no to za co tu fotografowi płacić...? :)
A jakie są Wasze doświadczenia, dziewczyny...? Pogadamy o tym na forum?